Wywiad z prekursorem Joga dance w Polsce Alassane Wat

Wywiad z prekursorem Joga dance w Polsce Alassane Wat

W: Allassane, co to jest joga dance?
Alassane Wat: To nie będzie długa historia, ponieważ wszystko działo się naturalnie. Chciałem zostać zawodowym tancerzem i miałem świadomość, że muszę znaleźć sposób na utrzymanie sprawności. Aby móc tańczyć, musiałem być sprawnym. Moje ciało nie było nadzwyczajnie przygotowane do profesjonalnego tańca, więc skoncentrowałem się na jodze i to zdało egzamin! W sposób niewiarygodny udało mi się poprawić sprawność fizyczną. Zrozumiałem, że aby zostać zawodowym tancerzem powinienem skoncentrować się na jodze. Potem miałem wypadek, po którym jeszcze mocniej zacząłem zgłębiać jogę. Robię to do dziś. Ale wróćmy do korzeni, do początku mojej historii, gdy uprawiałem taniec i jogę jednocześnie. Wierzyłem, że jest miedzy tymi dyscyplinami związek, który prowadzi do jedności.

W: Starasz się stworzyć połączony system, w którym spotykają się elementy jogi i elementy tańca, czy raczej uprawiasz taniec przez pryzmat jogi? Jak byś to określił?
Alassane Wat: Joga i taniec nie powinny być postrzegane jako tak różne od siebie. Pierwotnie taniec był tajemną sztuką, celebracją, miał konotacje religijne. Ludzie tańczyli, aby świętować – wszystkie ważne wydarzenia życiu były celebrowane tańcem i muzyką. Teraz nie powinno być inaczej. Mam na myśli to, że powinniśmy integrować siebie w jakiejś aktywności. Jeśli chodzi o taniec – powinien działać na trzech poziomach: Przestrzeni – gdzie tańczymy. Dlaczego i co chcemy zaprezentować innym, (tworzyć dynamikę procesu umysłowego), jak stać się orłem wznoszącym się ponad tradycjami. Trzeci poziom to celebrowanie przejawów życia poprzez formy ciała. Podobną drogę oferuje joga. Połączenie tańca i jogi jest jak spotkanie dwóch kuzynów, którzy mogą żyć w harmonii, ale nie wiedzą o sobie, dopóki się nie spotkają.

W: W zewnętrznej warstwie taniec i joga wydają się posługiwać zupełnie odmiennymi technikami. Na pozór trudno sobie wyobrazić jak można koncentrować się podczas podskoków, ewolucji tanecznych itd.
Alassane Wat Jeśli angażujemy uniwersalną miłość, siła ciężkości, przestrzeń wewnętrzna stają się relatywne, a joga uczy, jak myśleć w prosty sposób. Czasem trzeba się zanurzyć w szaleństwie kosztem twórczości, ujrzeć przyspieszenie cząstek, stracić kontakt z własnym ciałem, a nawet z aurą. Korzystamy z tej między-przestrzeni (interspace) w naszej pracy. Jest ona czasem nieograniczenie wielka, to znów nieograniczenie mała. Joga pozwala na taką dynamikę, sprawia, że rozumiesz, jak osiągnąć równowagę ciała, aby skutecznie mierzyć się z codzienną rzeczywistością. Przyjmijmy, że joga jest profesją, a taniec ekspresją. Tak można to ująć.

W: Jak doszedłeś do takiego połączenia?
Alassane Wat To było proste. Jednego roku zdałem sobie sprawę jak ciężko potrafię pracować, jak dużą pracę wykonać, jak wiele zrozumieć z funkcjonowania ciała. Taniec powinien prowadzić do integracji, niestety – dzisiejszy taniec jest daleki od takiego podejścia. Nauczyciele po prostu nie wiedzą, że możliwa jest inna droga: pogłębiona, bardziej efektywna. Joga jest najlepszym sposobem na przygotowanie ciała do tańca, nauczenia się różnych form.

W: Czy miałeś nauczycieli?
Alassane Wat Nie. To może się wydać śmieszne. Musiałem dochodzić do wszystkiego samodzielnie. Kiedy dotykamy czegoś, co wydaje się podstawową, niesamowitą prawdą – robimy wszystko, aby zablokować to odkrycie. Zagłębiamy się w nie na drodze doświadczeń, błędów. To, jak obieranie owocu – coraz głębiej i głębiej.

W: Jak trafiłeś do Polski?
Alassane Wat Prowadziłem kiedyś warsztaty we Włoszech, w górach. Była tam kobieta, która śledziła wszystko ze szczególnym zainteresowaniem i zdumieniem. Zostałem jej przedstawiony i okazało się, że przyjechała z Polski. To był rok 1991.

W: Przyjechała na Twoje warsztaty?
Alassane Wat: Tak, przyjechała na te warsztaty, słyszała o nich. Przyjechała akurat z Polski i opowiadała niewiarygodne historie, żeby zachęcić mnie do przyjazdu tutaj. To była niezwykła osoba – ogromnie dynamiczna, odważna, bardzo sympatyczna. Wciąż powtarzała: „Musisz przyjechać do Polski.” „Dobrze – jeśli to zorganizujesz, przyjadę.” Wierzyłem i nie wierzyłem w to przedsięwzięcie. Zaprosiła mnie do największej szkoły tańca, czy raczej grupy tanecznej – w Stodole. Przedstawiła mnie swojemu nauczycielowi– to była niespodzianka. Wtedy dostrzegłem konieczność przeniesienia do Polski nowej formy tańca, ruchu. Poczułem, że mam tu coś do zrobienia.

W: To zabawne, jedna z największych nauczycielek jogi, która włożyła wiele starań w rozwój szkoły Iyengara w Polsce jest również Włoszką.
Alassane Wat: Nadal tu jest?

W: Gabriella Giubilaro nie mieszka w Polsce, ale przyjeżdżała tu wiele razy, jeszcze w czasach komunistycznych, w latach osiemdziesiątych. Gabriella jest jedną z najbardziej znanych nauczycielek jogi na świcie, przyjeżdżała wielokrotnie do Polski, aby prowadzić warsztaty, szkoliła nauczycieli. W dalszym ciągu ją zapraszamy. Ale wróćmy do twojej historii – co to były za warsztaty w Stodole?
Alassane Wat: To była duża impreza, trwała sześć dni. Wszyscy profesjonaliści, wszystkie osoby liczące się w tamtym czasie tam byli. Propozycje, które przywiozłem szybko się rozprzestrzeniły. Zaczęto mnie zapraszać. Prowadziłem warsztaty w Poznaniu, w Szczecinie. Przyjeżdżałem co roku, aż w końcu postanowiłem zostać i tu, w Polsce kontynuować swoją pracę. Jestem szczęśliwy, że taką decyzję podjąłem. Nie utrzymuję się z tej pracy, ale to nie szkodzi, najważniejsze, że praca jest wykonana. Próbowałem rozwinąć działalność związaną z terapią przez taniec. Cieszę się, że tym także się zajmowałem, że pomogłem ludziom zrozumieć potrzebę otwarcia się na różne dyscypliny.

W: Masz na myśli choreoterapię?
Alassane Wat: Tak.

W: Wróćmy do jogi i jej połączenia z tańcem. Jakie było Twoje doświadczenie z jogą?
Alassane Wat: Natknąłem się na jogę w niezwykle szczęśliwych okolicznościach. Pewien człowiek był na gościnnych występach – śpiewał operę, wykonując jednocześnie ewolucje akrobatyczne. To było niezwykłe. Patrzyłem na niego szczęśliwy. To mnie porwało. Kupiłem książkę francuskiego autora. I tak to się zaczęło – zostałem adeptem jogi.

W: Nauczyłeś się jogi z książki?
Alassane Wat: Tak, z książki, a ten człowiek był moim nauczycielem. Spotkaliśmy się w Monte Carlo. Po jego wyjeździe, sam kontynuowałem praktykę jogi. On zdążył przekazać mi podstawy. Byłem wówczas typem młodzieńca, który mógł ćwiczyć w domu, przez okrągły rok, po osiem godzin dziennie – codziennie.

W: Spotkałeś jeszcze tego człowieka?
Alassane Wat: Niestety, nie. Był to mężczyzna budzący respekt, do tego dżentelmen. Dżentelmen z wielką klasą, niezwykle bogaty, erudyta, bardzo wyrafinowany i atrakcyjny towarzysko. Bardzo atrakcyjny. Kiedy wykonywał swoje numery – a zaczynał w latach 40 – 50-tych w Las Vegas – był najlepszym akrobatą na świecie. Oczywiście starzał się, ale nie umiał pożegnać się ze sceną. Pracował w dalszym ciągu i dało się zauważyć, że jego przygotowanie wywodzi się z innego źródła. Każdego dnia ćwiczył jogę – i tak ja poznałem jogę. Obserwując akrobatę, zrozumiałem, co mogę zdziałać w dziedzinie tańca. W tamtych czasach taniec był traktowany jako „sztuka na marginesie sztuk”. Szkoda, że nie przeniesiono wówczas tego szczególnego wymiaru życia na grunt jogi.

W: A wracając do projektu joga i taniec – jaki ma teraz kształt? Jaki masz pomysł?
Alassane Wat: Dziś, gdy ktoś mówi “taniec”, myśli “rozrywka”. Ćwiczenia – zamierzam wykorzystać niektóre ćwiczenia taneczne i wykonywać je na sposób jogi. Innymi słowy: zastosować sposób poruszania się, oddychania w ruchu, wyćwiczone metody, wydolność, wszystkie funkcje, wymiary ciała – na każdym poziomie. Sprawić, aby adepci zrozumieli, jak wiele jest do wykorzystania w nich samych, że można ćwiczyć w sposób uwolniony. Mogę Ci podać konkretny przykład – pozycja ciała w tańcu zależy od pozycji stóp – jeśli użyjemy języka tańca klasycznego. W innej formie tańca – pozycja podstawowa. To wymaga dużej siły nóg. Joga podaje sposób, jak nauczyć się ustawić ciało w jego naturalnej pozycji bez użycia siły. Jest to podejście całkowicie przeciwne do spotykanego we współczesnych szkołach tańca, gdzie używa się siły zamiast naturalnego wyrazu. Praca z ciałem przy wykorzystaniu podejścia jogi jest dużo łatwiejsza.

W: Czy masz uczniów? Jak zacząłeś nauczać?
Alassane Wat: Prawdę powiedziawszy, sam byłem swoim pierwszym studentem, ucząc się tańczyć tak, jak naprawdę chciałem.

W: Byłeś swoim pierwszym studentem?
Alassane Wat: Tak. W tamtych czasach, pod koniec lat siedemdziesiątych, na początku osiemdziesiątych w Paryżu, Ameryce działali już prekursorzy, łączący jogę z tańcem. Na przykład zespół Bejarta. Wykorzystywano jogę do przygotowania grup, teatrów tanecznych na najwyższym poziomie, stawała się ona coraz bardziej powszechna w środowisku zawodowych tancerzy. Ale nic nie działo się w Polsce. Tu wielkie, znakomite, tradycyjne zespoły trzymały się starej szkoły. Nie otwierano się na jogę.

W: Czy masz jakieś doświadczenia z polskimi joginami?
Alassane Wat: Gdy tylko przyjechałem i obserwowałem zajęcia jogi w Polsce – nie zobaczyłem wiele. Widziałem ludzi, którzy z punktu widzenia komercyjnego byli pionierami, zakładali centra jogi itd. Ale za każdym razem, gdy obserwowałem ćwiczących, byłem w szoku. W szoku, że można ćwiczyć jogę w tak gwałtowny sposób.

W: Od strony technicznej?
Alassane Wat: Technicznie forma była może poprawna, ale sposób jej wykonania i podejście do oddechu – dla mnie były niepełne. Podstawową predyspozycją do nauczania jogi jest świadomość oddechu. Widziałem, że nauczyciele rozdzielają te elementy, ucząc ludzi naprawdę trudnych pozycji bez skupienia się na technice oddechu. Byłem w szoku, ponieważ moje rozumienie było zupełnie odwrotne. Postanowiłem przyjechać za jakiś czas. Dziś widzę, że dużo się w Polsce zmienia. Są prawdziwi entuzjaści, ludzie poszukujący.

W: Jakie masz plany?
Alassane Wat: Drzwi są otwarte. Zamierzam nadal poszukiwać, studiować, ta nauka nie ma końca. Staramy się pomagać planecie, sobie nawzajem – a więc nie istnieje granica, za którą zaprzestaje się zgłębiania wiedzy. Wszystko co wiem, to to, że dziś biorę udział w tym wielkim ruchu.

W: Dziękuję bardzo za rozmowę.

Allasane Wat – światowej sławy tancerz i choreograf, świetny nauczyciel. Występował m.in. w Ballets Noirs De Paris, Loews Monte-Carlo, Moulin Rouge, Balet Paris Montmartre, Black Machine Tournee Mondiale. Choreograf pokazów mody we Włoszech, Japonii i Austrii oraz wyborów Miss Italy. Pracował jako wykładowca jazz, modern-jazz, funky-jazz i latin-jazz w Atenach, Paryżu, Tokio, Rio De Janeiro, Wenecji i Mediolanie.

W 1992 roku wprowadził do Polski funky jazz i hip hop. Stylów tych, a także latin jazzu, uczy od dwudziestu pięciu lat. Obecnie jest najpopularniejszym nauczycielem tańca funky i hip-hop w kraju. Nazywa się go często ojcem polskiego hip-hopu. Specjalista w terapii tańcem. Był taki czas w Paryżu pod koniec lat pięćdziesiątych, kiedy wszystkie tamtejsze „czarne komuny” (Afrykanie, Amerykanie, imigranci z Karaibów i Ameryki Łacińskiej) spotykali się w nocnych klubach i wspólnie bawili. Ojciec Alassana miał jeden z pierwszych tego typu klubów – dorastał więc on w takim właśnie różnorodnym kulturowo środowisku. Stąd także wzięła początek całą muzyczna edukacja Alassana i wpłynęła na późniejsze jego preferencje. Nadały one kolor jego artystycznym wyborom i uformowały kierunek, w którym wytrwale podąża.