Europejska Konwencja Jogi z Gitą Iyengar, Kolonia 2009, 12- 16 maja, bezpośrednia relacja
To są najlepsze pranajamy, w jakich zdarzyło mi się uczestniczyć – minimalne w treści, ale trafiające wprost w serce, umysł, ciało.
Ostatnia sesja z Gitą to wygięcia do przodu i długo wykonywane pozycje odwrócone.
Po przerwie obiadowej sesja z Gitą, która tym razem m nie była sesją pytań i odpowiedzi, tylko wykładem.
Nauczycielka zauważyła, że wszystkie dotychczasowe pytania dotyczyły zagadnień terapeutycznych, związane były z formą i techniką asan, natomiast joga Iyengara to zupełnie coś innego. Zachęcała nas, abyśmy nie skupiali się tylko na technice wykonywanych asan, ale wdrażali w swoje życie ośmiostopniową jogę, taką, jaką skodyfikował Patandżali w Joga – sutrach.
Dla przypomnienia:
- yama – podstawowe zasady moralne
- niyama – podstawowe założenia indywidualnej samodyscypliny
- asana – pozycje jogi
- pranayama – kontrola oddechu
- pratyahara – kontrola, panowanie nad zmysłami
- dharana – koncentracja
- dhyana – medytacja
- samadhi – owoc praktyki, stan nadświadomości
W najbliższym czasie, na portalu zamieścimy transkrypcję z właśnie tego wykładu!Nadszedł czas pożegnania. Delegacje z poszczególnych krajów podchodziły do Gity, aby złożyć jej pokłon. Mimo, że nie byliśmy w komplecie (niektórzy musieli wyjść, aby zdążyć na samolot) na tle jednosobowych delegacji nasza wyglądała imponująco;-)
Jestem pod ogromnym wrażeniem Gity – jej klarownych, celnych instrukcji, sposobu, w jaki traktuje uczniów – partnersko, wyrozumiale, przyjaźnie. Mimo ogromnej wiedzy, wglądu pozostaje skromną, spokojną, akceptującą Nauczycielką.
Organizacja Konwencji była na 5 z plusem.
Wszyscy bardzo się cieszyliśmy, że uczestniczyliśmy w Konwencji.
15 maja 2009, piątek, dzień czwarty
To był dzień najbardziej obfitujący we wrażenia.
Na porannej pranajamie wykonywaliśmy vilomę w leżeniu (na klocku) i siedzeniu oraz pranajamę palcową. Pranajama fantastycznie przygotowała nas do wygięć do tyłu – rozluźniła mięśnie kręgosłupa piersiowego, otworzyła ciało.
Następnie sesja asan. Po stojących: triconasanie, arthacandrasanie, virabhadrasanie 3 (w długich czasach) – adho mukha śvanasana i urthva mukha śvanasana.
I już wygięcia do tyłu: śalabhasana, dhanurasana, usztarasana, urthva dhanurasana.
Sirszasana i salamba sarvangasana zakończyły sesje.
Następnie sesja asan. Po stojących: triconasanie, arthacandrasanie, virabhadrasanie 3 (w długich czasach) – adho mukha śvanasana i urthva mukha śvanasana.
I już wygięcia do tyłu: śalabhasana, dhanurasana, usztarasana, urthva dhanurasana.
Sirszasana i salamba sarvangasana zakończyły sesje.
Podczas robienia wygięć do tyłu Gita zwróciła naszą uwagę na folkrom point – punkt, wokół którego buduje się pozycję. W każdej pozycji jest to inny punkt. W wygięciach do tyłu folkrom point to krzyż i kość krzyżowa.
Wykonywanie wygięć do tyłu ze zwracaniem uwagi na „punkt f” sprawiło, że stały się one lekkie, ożywiające.
Joga Iyengara – powiedziała Gita – to penetracja i wnikliwa obserwacja własnego ciała.
Podczas robienia wygięć do tyłu Gita zwróciła naszą uwagę na folkrom point – punkt, wokół którego buduje się pozycję. W każdej pozycji jest to inny punkt. W wygięciach do tyłu folkrom point to krzyż i kość krzyżowa.
Wykonywanie wygięć do tyłu ze zwracaniem uwagi na „punkt f” sprawiło, że stały się one lekkie, ożywiające.
Joga Iyengara – powiedziała Gita – to penetracja i wnikliwa obserwacja własnego ciała.
Tego dnia nie było sesji pytań i odpowiedzi.
Natomiast przez godzinę śpiewaliśmy pieśni, mantry. Dostaliśmy książeczkę, w której były teksty sanskryckie, Gita śpiewała wers, uczestnicy powtarzali. To było niezwykłe doświadczenie!!!!! 600 osób śpiewających charakterystyczne hinduskie pieśni!
Oczywiście nie rozumieliśmy słów, (wiemy na pewno, że jedna z pieśni to było 108 imion Patandżalego) ale i tak wibracja pieśni powtarzana przez tyle osób była niesamowita.
(Konrad, miałeś rację, że nie trzeba rozumieć, żeby śpiewać, pozdrowienia;-)
Na godz. 18 była zaplanowana wycieczka Renem. Niemiecką, nowoczesną rikszą pojechała Gita z Ritą Keller.
Specjalnie dla nas wynajęty był statek, na którym mogła pomieścić się wszyscy uczestnicy.
Na statku również atrakcje: koncert skrzypcowy (nieco inna energia niż przed kilkoma godzinami, ale muzyka jest uniwersalna;-), kolacja. To był czas na odrobinę odpoczynku, podzielenie się wrażeniami. Zawinęliśmy do portu o 21.
Bardzo mnie wzrusza ostatnie zdjęcie, wzrok, jakim patrzy Abbie na Gitę (mimo, że zdjęcie niewyraźne;-) . Troska, czułość, przywiązanie, uwaga, wszystko po trosze. Miłość po prostu.
(Justyna Moćko)